În Lech, de la jenă la jenă. Jucătorii de fotbal nu au dreptul să facă asta. „Cât de sus poți ridica?”

În Lech, de la jenă la jenă.  Jucătorii de fotbal nu au dreptul să facă asta.  „Cât de sus poți ridica?”

Lech Poznań w 23. kolejce PKO Ekstraklasy znowu się skompromitował, bo tak trzeba nazwać wstydliwą porażkę 0:4 z Rakowem Częstochowa. Można przegrać na terenie mistrzów Polski, którego jeszcze nikt w tym sezonie nie zdobył, ale nie w takim stylu i w taki sposób. Co gorsze dla fanów Lecha Poznań, to nie dzieje się pierwszy raz w tym sezonie. Tak dużemu klubowi nie przystoi zaliczać takich wpadek z taką regularnością.

Ten sezon dla kibiców „Kolejorza” to pasmo męki i smutku. Jeszcze przed startem rozgrywek po Poznaniu i Wielkopolsce „latał” hashtag „mistrz i grupa”, pod który podłączył się nawet klub, sugerując ustami najważniejszych ludzi w Lechu, że taki jest cel na ten sezon, po dwóch latach, w trakcie których udało się zdobyć mistrzostwo Polski oraz osiągnąć historyczny wynik w pucharach. Lech startował do niego z doświadczonym trenerem, zrobił – jak na siebie – nawet dość wcześnie cztery transfery i miał szykować się do gry na trzech frontach.

Mai mult text sub videoclip

Jednak bardzo szybko nastąpiła weryfikacja tego planu. Od początku przedłużała się kontuzja Aliego Gholizadeha, który początkowo miał wrócić na przełomie sierpnia i września, a wrócił na koniec października i dalej jest cieniem piłkarza, na którego liczono przy Bułgarskiej. Długo też nie trzeba było czekać na pierwszą kompromitację, która przyszła w rewanżowym spotkaniu ze Spartakiem Trnawa, w którym – trzeba to napisać wprost – grały odrzuty z polskiej Ekstraklasy. Ćwierćfinalista ostatniej Ligi Konferencji nie potrafił przejść niżej notowanego rywala i odpadł w haniebny sposób, prezentując się bardzo podobnie do tego, jak drużyna Mariusza Rumaka wyglądała w Częstochowie. Lech – cytując słowa Piotra Rutkowskiego sprzed lat – miał autostradę do fazy grupowej europejskich pucharów, a zawalił ją koncertowo.

Łukasz Sobala/Press Focus

[–>

Tamtym wynik został „poprawiony” bardzo słabym meczem ze Śląskiem Wrocław i atmosfera siadła na dobre. Na kolejną kompromitację nie trzeba było czekać tak długo, bo przyszła po nieco ponad miesiącu, kiedy „Kolejorz” pojechał do Szczecina i przyjął pięć goli, zaliczając najwyższą ligową porażkę od 23 lat, która skończyła się wizytą właściciela klubu w szatni.

READ  Antrenorul Legia Varșovia și-a dezvăluit golul în returul cu Molde. Două părți

[–> [–>

I tak Lech znowu się podnosił, by kilka tygodni później prowadzić u siebie z Jagiellonią 3:0 do 51. minuty i w bardzo głupi sposób wypuścić prowadzenie z rewelacją ligi. Później były porażki u siebie z Piastem Gliwice, Widzewem Łódź, a jakże „udaną rundę” Lecha podsumował meczem w Radomiu, gdzie przy prowadzeniu 2:0 „Kolejorz” znowu nie wygrał. Po tym meczu słusznie zwolniono Johna van den Broma, który też się pogubił.

Kompromitacji stop? Potrzymajcie nam piwo

I kiedy wydawało się, że musi być lepiej… klub postawił na Mariusza Rumaka, co wywołało ogromne zdziwienie w środowisku. Nie przypominamy sobie trenera z tak negatywnym elektoratem na starcie jego pracy. No bo jak – trener niebędący od czterech lat w pracy ma teraz ratować Lecha Poznań z kryzysu? Władze Lecha, nie mając przekonania do innych trenerów, ani żadnego dobrego pomysłu wcześniej, choć było wiadomo, że nie rokuje praca holenderskiego trenera, zareagowały w sposób zaskakujący. Okej, zdiagnozowano problemy i postawiono na trenera, który miał je rozwiązać. Nie było to docelowe rozwiązanie, ale znowu bardzo ryzykowne. Lech często ryzykuje, ale często nie wtedy, kiedy powinien.

Zaczęło się nieźle, ale właściwie nie minął jeszcze miesiąc i wszystko znowu runęło jak domek z kart. Znowu Pogoń Szczecin, tylko tym razem brutalniej, bo na chwilę przed rzutami karnymi eliminuje Lecha z Pucharu Polski. 15 lat bez tego trofeum. No i zostało to poprawione tym, co widzieliśmy w niedzielę. Ciężko uwierzyć, żeby tak mocny klub jak na polskie warunki kompromitował się z taką regularnością.

[–>

Teraz pozostaje szukanie winnych i znowu próba odbudowywania się. Lech Poznań nie ma prawa tak oddawać meczów, jak zrobił to w Trnawie, Szczecinie czy Częstochowie.

READ  După 539 de zile, Bartosz Frankowski va conduce din nou meciul cu Legia

[–>[–>

Niby szansa jest, ale…

Lech Poznań na 11 kolejek przed końcem sezonu ma pięć punktów staty do lidera. Niby to nie jest jakaś duża strata i jest to wszystko jeszcze do odrobienia, ale trzeba sobie zadać pytanie, czy to w ogóle jest możliwe po tym wszystkim, co Lech „odwalił” w tym sezonie?

[–>

Każdemu zdarza się w życiu pogubić, nawet kilka razy w życiu. Ale mądrzy ludzie w końcu wyciągają z tego wnioski. Czasami skutki tego bardzo bolą, bo nie da się odzyskać tego, co mieliśmy lub bardzo chcieliśmy mieć/zdobyć. I bardzo boli patrzenie na to, jak ktoś inny to zdobywa i teraz jest szczęśliwy. To powinno czegoś nauczyć. W teorii.

Ten sezon w wykonaniu Lecha Poznań to kroczenie od kompromitacji do kompromitacji z małymi wyjątkami. Wstyd, że klub z takim potencjałem może się dać ośmieszać w taki sposób i tak regularnie. To jest marnotrawienie potencjału całego klubu i regionu.

Piłkarze krytykowali van den Broma, często słusznie, ale po tym, co dzieje się w tym sezonie, to oni sami powinni mieć najwięcej sobie do zarzucenia, bo w takim klubie jak Lech nie ma prawa zabraknąć ambicji, zaangażowania i woli walki, a tak można nazwać występy w Trnawie, Częstochowie czy Szczecinie, pamiętając też kilka meczów w Poznaniu. Przy takim podejściu nawet Guardiola miałby spore problemy, żeby coś tutaj zrobić. O tym po niedzielnym meczu mówił przecież sam Mariusz Rumak w rozmowie z Canal+.

– To jest problem podejścia, ambicjonalny. Nie chcę mówić, że nie mają piłkarze ambicji, natomiast nie ma gotowości do podjęcia walki. Na początek trzeba biegać, trzeba walczyć, a dopiero później myśleć o taktyce – trafnie diagnozował to obecny szkoleniowiec poznaniaków.

[–>

Mariusz Rumak

Pawel Jaskolka / pressfocus

[–>

Winny też jest zarząd, który nie zareagował w odpowiedni sposób na to, jak ten sezon przebiega. Akceptował transfery piłkarzy, którzy nie powinni nigdy trafić do Poznania. Niby liga się jeszcze nie skończyła, ale ile można się podnosić?

READ  Trebuia să lupte cu un luptător din Israel. „A fost exclus”

Jeśli klub wierzył w projekt pt. „Mariusz Rumak”, to dlaczego mu nie pomógł w żaden sposób? Tak, Lech ma mocną kadrę, ale przy tak wielu problemach zdrowotnych, znowu zabrakło reakcji na to co się dzieje. Postawiono na Rumaka i właściwie powiedziano „radź sobie”. No i ten sobie nie do końca radzi i teraz widać, jak bardzo jest to bolesne dla wszystkich. Lech od 360 minut nie potrafi zdobyć bramki…

Lech ma pieniądze, ma struktury. Jeśli chodzi o polski rynek, to jest hegemonem. Ma bardzo dużo, żeby regularnie zdobywać tytuły, a tego nie robi. Ciągle popełnia błędy. Jak ktoś patrzy na to z boku, to Lech wygląda jak „papierowy tygrys”, który czasami się obudzi i pokaże pazur, ale przestraszyć go jest bardzo łatwo.

[–>

Piękny stadion, szereg wiernych kibiców, potężna akademia, a świętować trofea znowu będzie ktoś inny. Ktoś, kto nie może się tym wszystkim pochwalić, bo na końcu trzeba wyjść na boisko i udowodnić, że jest się najlepszym. I mając takie możliwości, trzeba to pokazywać. Przecież nikt latem nie wydał więcej na transfery, ale chodzi o to, jak zostały te pieniądze wydane, bo przecież transfery Gholizadeha czy Anderssona się na dziś nie bronią.

[–>

Znowu po takiej porażce Lech musi zaczynać od zera, jeśli chodzi o pierwszą drużynę. Piłkarze w tym momencie nie mają prawa schować się za zarząd, bo nie przystoi grać tak, jak grają oni w tym sezonie. I teraz już tylko od nich zależy, co osiągną w tych rozgrywkach. O ile w ogóle coś osiągną. Kolejny przykry czas dla społeczności Lecha Poznań.

Terra Mater

"Specialist în internet. Antreprenor rău. Troublemaker. Analist. Aficionado la TV. Gânditor. Explorator pasionat. Guru de bacon."

Related Posts

Lasă un răspuns

Adresa ta de email nu va fi publicată. Câmpurile obligatorii sunt marcate cu *

Read also x